sobota, 7 września 2013

Zawieszam...

...watahę na jakiś czas.
Szkoła=brak ochoty na pisanie.
Poza tym, muszę mieć trochę więcej czasu na inne rzeczy.
Amen.
~ Loon.

piątek, 23 sierpnia 2013

Od Amber do Merc'a

Gdy Merc poszedł do siebie ja również udałam się do domu...

Rano udałam się na polowanie. W krzakach upolowałam młodego gołębia, który ewidentnie wypadł z gniazda.
Po skończonej uczcie poszłam nad wodopuj.
Oprócz mnie było tam kilka innych wilków, aczkolwiek wolałam ich unikać i zaszyłam się w krzakach...
Nagle z nikąd staną przede mną jakiś wilk, a ja momentalnie się skuliłam.

<Merc, albo ktoś inny?>

środa, 21 sierpnia 2013

Od Merc'a "Ponowne spotkanie"

Jeszcze raz przepraszam że tak późno, ale czasu mi brakuje. :c
No to przejdźmy do opowiadania.

-C-Cześć.-pisnęła Amber widząc że do niej biegnę.
-Hejka! Mój tata powiedział że mam cię oprowadzić.-wyszczerzyłem zęby zadowolony z mojej ciepłej posadki przewodnika, a także, w razie potrzeby, ochroniarza. Poszedłem przodem, wyprostowany, z uniesionym łbem, dumny z siebie. Ledwo powstrzymywałem triumfalny uśmiech. Postanowiłem zachowywać obojętną minę, żeby nie wyjść na dzieciaka, którym, według Rico i rodziców, nadal jestem. Chciałem udowodnić swoją dorosłość, udowodnić im że się mylą. A przy okazji może udowodnić to nawet nieco płochliwej Amber. Nagle wyrwała mnie z zadumy.
-Gdzie mnie prowadzisz?-zapytała. Zamrugałem.
-W okolice Mrocznych Wzgórz. Przy okazji zobaczysz resztę terenów. Właśnie idziemy przez Tajemniczy Las.-przystanąłem. Poszliśmy dalej. Dotarliśmy na wielką plażę.-Teraz chodzimy po Piaskach Edenu.-powiedziałem.-To po prostu zwykła plaża. No... Prawie zwykła, ta jest lepsza. Nie taka zwykła, ot tak, u Ziutka, albo innego Psiutka... Oj, nieważne. Nazywamy ją również Bryzą Edenu.-mrugnąłem do towarzyszki.
-Bardzo mi się podoba.-zaczęła przesypywać piasek z łapy do łapy.
-A tam w oddali widzimy Mroczne Wzgórza.-wskazałem łapą na krajobraz przed nami.-Nie możemy się jednak tam zbliżać, podobno są przeklęte.-westchnąłem. Była bardzo ładna pogoda, jednak nad Mrocznymi Wzgórzami zawsze zbierały się czarne chmury. Zawsze chciałem tam pójść, ale mi zabraniano.
-Mówiłeś że zabierzesz mnie w okolice Mrocznych Wzgórz.-zaczęła Amber.-Czyli to już wszystko?
-Niestety. A szkoda, bo chętnie spędziłbym z tobą jeszcze trochę czasu.-wyszczerzyłem zęby.-Powinniśmy już wracać.-zawróciliśmy i poszliśmy tą samą drogą.

środa, 14 sierpnia 2013

Przepraszam...

...za małe zacofanie na blogu, ale byłam nieobecna w wakacje, i nie nadążałam z uzupełnianiem.
Poza tym, straciłam chęci do pisania.
NIE BĘDĘ mówić o co chodzi, powód znany jest tylko mi.
Ale postaram się pisać opowiadania, dla dobra watahy.

Chciałam jeszcze wspomnieć że kilka osób nie napisało jeszcze opowiadań.
Wyślę tym osobom wiadomości na PW.

Dziękuję za zrozumienie.
~ Loon.

środa, 10 lipca 2013

Od Amber "Ponowne spotkanie" CD. Merc

Mając już miejsce w watasze oraz zapewnioną ochronę mój towarzysz postanowił rozejrzeć się po okolicy.
O dziwo był on o wiele bardziej zaradny i mniej bojaźliwy ode mnie (...)
- Idę na łąkę. Chodź ze mną! Poznasz kogoś nowego. - oznajmił radośnie
- Co? Ja i inne wilki?!
- Jak chcesz. Jakby ktoś przyszedł to będziesz tu SAMA. - powiedział szyderczo
Bez chwili namysłu szybko za nim podreptałam.
Po krótkiej chwili znaleźliśmy się na łące (...)
Ja ostrożnie usiadłam na opustoszałym kopcu termitów i przyglądałam się bawiącym nieopodal młodym wilczkom.
Vaporeon niezdarnie wdrapał się na wysokie drzewo w poszukiwaniu pokarmu.
- O Amber! - usłyszałam nagle wołanie jakiegoś wilka
Zobaczłam kilka metrów przed sobą szczeniaka w dwóch odcieniach zieleni - był to Merc.
- C-cześć... - pisnęłam nieśmiało

<Merc, dokończysz? =D>

wtorek, 9 lipca 2013

Od Mercuriusa (Merc'a) "Jak Amber się tu dostała?"

Pewnego dnia postanowiłem wybrać się na spacer. Moja mama, Loon, wyjechała na kilka dni. Nagle zauważyłem jakąś wilczycę. Podszedłem.
-Cześć!-zawołałem. Wilczyca omal nie dostała zawału.
-O mój boże...-wydyszała.
-Przepraszam. Jestem Merc, a ty?-zapytałem ciekawsko.
-Amber.-wilczyca nadal była przerażona.
-Należysz do jakiejś watahy?-wtem zza Amber wyszedł jakiś towarzysz.
-Nie należymy. A ja się nazywam Vaporeon.-przedstawił się.
-To chodźcie do mojej. Moja mama wyjechała, ale jest tata, na pewno znajdzie dla was jaskinię.-poszliśmy w stronę siedziby rodziców.-Tato, tato! Przyprowadziłem nowe wilki!-
-Dobrze... Witam. Nazywam się Michael, jestem Alfą Watahy Mrocznych Wzgórz. Chodźcie za mną, znajdę wam jakąś dogodną jaskinię.-i odeszli. A ja usiadłem na moim ulubionym kamieniu, ciesząc się że znalazłem nowych członków watahy.

sobota, 6 lipca 2013

Od Amber "Jak się tu dostałam?" CD. Ktokolwiek... xd

Razem z Vaporeonem postanowiłam udać się na mały spacer po okolicy.
Ostrożnie wyszliśmy z jaskini i uznaliśmy się w jej "centrum".
Znalazłszy się na miejscu przysiadłam pod gruszą, a mój towarzysz zwinnie wdrapał się na jej gałęzie i zaczął wypatrywać owoców.
- Auu! - jęknęłam cicho odskoczywszy od drzewa
Obok mnie wylądował jasnozielony, a nawet bardziej żółtawy owoc.
Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam bardzo zajętego szukaniem dojrzałych owoców Vaporeona, który nie zauważył, że dostałam gruszką w łeb (...)
Usiadłam ponownie pod drzewem, ale tym razem stworzyłam wokół siebie "bańkę" ochronną.
- Cześć!! - usłyszałam radosny krzyk
- Aaa! - zawyłam wystraszona
Wtem wilk powiedział;

<Chylę czoło jeśli to ktoś dokończy i byłabym wdzięczna za uwidocznienie mojego strachu. (...)>

czwartek, 4 lipca 2013

Od Loon "Pomoc?" 2 CD. Michael

Kiedy się obudziłam było jeszcze ciemno, ale słońce już wyglądało zza horyzontu. Wszyscy jeszcze spali. Cicho wstałam i zostawiłam liścik dla Michaela o treści:
"Wyjeżdżam na kilka dni. Mam nadzieję że uda ci się mnie zastąpić.
~Loon"
Wzięłam potrzebne rzeczy i wyruszyłam w stronę mojej starej watahy. Damon stał przy granicy.
-Rodzice już czekają.-poszłam z nim do siedziby rodziców. Kiedy weszłam, matka poderwała się z siedzenia.
-O, jesteś. Postanowiliśmy że wyślemy z tobą kogoś do pomocy.-powiedziała.-Luther!-zawołała jakiegoś wilka.
-Możemy ruszać.-spojrzał na mnie.
-Tak.-wyszliśmy z siedziby. Właśnie świtało. Ruszyliśmy w stronę wzgórza.
-Kim ty właściwie jesteś?-zapytałam wilka.
-Luther. Jestem jednym z wojowników. Miło mi.-przedstawił się.
-Mi też. Jakoś cię nie pamiętam.-spojrzałam na niego z uwagą.
-Cóż... Jestem tu od niedawna.-
-Mhm...-mruknęłam. Przeszliśmy kilka kilometrów, a potem zaczęło się ściemniać.
-Tu jest jaskinia.-zauważył Luther. Weszliśmy tam. Była pusta. Mój towarzysz zasnął od razu. Ja położyłam się pod ścianą. Trochę się męczyłam nad zaśnięciem, ale w końcu mi się udało.

<Michael, co się u was działo w tym czasie?>

sobota, 29 czerwca 2013

Od Loon "Pomoc?"

Był słoneczny poranek. Usiadłam na skraju urwiska i patrzyłam w przestrzeń. Nagle z zamyślania wyrwał mnie Merc.
-Mamo! Jakiś wilk mówi że chciałby się z tobą spotkać!-zawołał. Spojrzałam na niego.
-A gdzie Roxi?-zapytałam.
-Siedzi tam z tym wilkiem i patrzy czy nic nie planuje.-
-Ehh... Dobrze, zaprowadź mnie.-westchnęłam i poszłam za synem. Roxi siedziała na kamieniu i uważnie przypatrywała się wilkowi, który wydawał mi się znajomy.
-Tak?-zwróciłam się do niego. Odwrócił się w moją stronę. Teraz go poznałam.
 Uśmiechnął się do mnie.
-Dawno się nie widzieliśmy, Loon.-powiedział. Pokazałam dzieciom żeby poszły do jaskini.
-Czego chcesz Damon?-wycedziłam gdy tylko Merc i Roxi poszli.
-Nie ja, tylko nasz ojciec.-
-Co?!-
-Uprzedzam że nie wiem o co chodzi.-wzruszył ramionami. W tym momencie z drzewa zeskoczyła Amarella.
-Nie możesz mu zaufać!-zaczęła żywo gestykulować.
-Muszę spróbować...-westchnęłam.
-W takim razie idę z tobą.-
-Nie ma takiej opcji! Nie zostawię szczeniąt samych!-pokręciłam głową.
-Przecież jest Lotta, no i jeszcze Rico i Rosie.-
-Skoro się tak upierasz...-westchnęłam. Amarella wskoczyła mi na grzbiet. Poszłam za moim bratem w stronę dawnej watahy. Wszędzie byli strażnicy. Doszliśmy w końcu do siedziby naszej rodziny, czyli Alf. Na honorowym posłaniu siedział mój ojciec, Black.
Obok niego siedziała moja matka, Pearl.
-Witaj Loon.-powiedziała z uśmiechem.-Damon, dziękujemy za przyprowadzenie twojej siostry.-zwróciła się do mojego brata.
-Czego chcecie?-zapytałam. Mój ojciec uśmiechnął się niemrawo.
-Oczywiście, jak chcemy się spotkać z córką, której dawno nie widzieliśmy, od razu czegoś chcemy...-
-Black, spokojnie...-Pearl pogładziła męża łapą.-Dobrze, przyznajemy się, chcieliśmy cię prosić o pomoc.-
-W czym?-zapytałam. W tej chwili do jaskini wbiegł mój młodszy brat, Shadow.
 -Loon!-zawołał i rzucił się na mnie.
-Shadow, przerwałeś nam!-ojciec był zdenerwowany.
-Black, nie krzycz na niego.-matka zdzieliła go łapą w głowę.
-Tęskniłem!-objęłam Shadow'a łapą.
-Ja też... A wracając do tematu... W czym mam pomóc?-
-Tydzień temu porwano twoją siostrę, Terrę.-powiedziała Pearl.-Liczyliśmy na twoją pomoc.-
-Dobrze. Jutro tu przyjdę, o świcie.-matka się uśmiechnęła.
-Dziękujemy. Możesz iść.-pogłaskałam Shadow'a po głowie i poszłam. Całą drogę powrotną chciałam sobie przypomnieć jak wygląda Terra. W końcu sobie przypomniałam.
Kiedy dotarłam do watahy, poszłam do jaskini i od razu zasnęłam.

Wakacje

Z powodu wakacji, blog może być na jakiś czas nieaktywny.
Czyli jak ktoś mi przesłał opowiadanie, dodanie go może się opóźnić.
Może znajdę kogoś kto będzie mi wchodził i dodawał.
Ale jak na razie takiej osoby nie ma. Zależy czy będę mieć dostęp do internetu.

~Loon

Od Michael'a "Wizja" CD. Naravi

słońce delikatnie świeciło mi na pysk. Przymknąłem na chwilę oczy i stanąłem w miejscu. Byłem właśnie w drodze na plażę. Westchnąłem i podjąłem przerwaną wędrówkę. Byłem już prawie na miejscu, kiedy drogę przebiegła mi Naravi.
- Cze... - zacząłem i już jej nie było - zaczekaj - pobiegłem za nią. Pewnie miała jedną ze swoich wizji. Biegliśmy coraz głębiej w las. nagle, Naravi zatrzymała się. Wpadłem na nią i stoczyliśmy się we dwójkę ze wzgórza.
- Co ty tutaj robisz ? - spytała gniewnie wilczyca.
- Biegłem za tobą. Miałaś wizję. Prawda ? - kiwnęła głową. - musimy wracać.
- gdzie my w ogóle jesteśmy ?
- Nie wiem. Musimy z powrotem wspiąć się na górę.
- A nie możesz polecieć ?
- Nie
- Idiota - mruknęła Naravi i rozpoczęła wspinaczkę. Ruszyłem za nią. Przystanęła na górze. - wow.
- Co się stało ? - zatkało mnie przed nami rozciągał się cudowny widok.
 - Co to za miejsce ? - zapytałem

< Naravi ?>

czwartek, 27 czerwca 2013

Od Lotty "Jak się tu dostałam"

Był słoneczny poranek. Siedziałam sobie na skraju urwiska i wdychałam morską bryzę. Byłam wtedy w mojej starej watasze. Byłam szczęśliwa. Nagle usłyszałam wycie. Pobiegłam w stronę odgłosów. Zauważyłam wilki z mojej watahy walczące z naszymi wrogami. Moja matka, Alfa, leżała na ziemi. Podbiegłam do niej. Była śmiertelnie ranna.
-Uciekaj...-szepnęła, po czym przechyliła głowę na bok. Nie oddychała. Wilki z wrogiej watahy spojrzały na mnie. Zaczęłam biec w stronę lasu. Wilki za mną. Nagle potknęłam się o jakąś gałąź.
-Niech to!-jęknęłam. Nie mogłam poruszyć łapą. Jeden wilk stanął nade mną i już szykował się do ciosu. Zamknęłam oczy. Potem usłyszałam wycie. Otworzyłam oczy. Wilk, który chciał mnie zaatakować, leżał nieżywy na ziemi. Po jego bokach stały dwa wilki. Jeden czarny, wyglądał na groźnego. Drugi, widać było że to samica, była biała, i wyglądała dość sympatycznie. Podeszła do mnie. Uśmiechnęła się.
-Witaj. Jestem Loon. A ty?-zapytała.
-Lotta.-odpowiedziałam.
-Tam stoi Michael.-skinęła głową na czarnego wilka.-Mike, zawołaj Nathaniela.-zwróciła się do niego.
-Dobra.-drugi wilk pobiegł na wprost i zaczął wyć. Po chwili przybiegł razem z innym, szarym.
-Nat, spróbuj ją uleczyć.-powiedziała Loon. Wilk skinął głową i podszedł do mnie. Zaczął mi oglądać łapę.
-Hmm... Potrzebuję trochę paproci i maść z grzybów.-zwrócił się do Michaela. Tamten pobiegł w tą samą stronę co przedtem, a po chwili wrócił z potrzebnymi składnikami. Nat wcierał mi maść. Potem owinął mi łapę paprocią. Wstałam.
-Dziękuję.-powiedziałam. Loon pomagała mi iść.
-Zaprowadzimy cię do naszej watahy.-szliśmy dość krótko.
-Witaj w Watasze Mrocznych Wzgórz.-powiedział Mike. Szliśmy przez szereg jaskiń i dotarliśmy na jakąś polanę. Siedziała tam błękitna wilczyca. Wokół niej biegały dwa szczeniaki.
-Ale śliczne...-szepnęłam do Loon. Zaśmiała się.
-Że tak powiem... Moja produkcja. Jeśli chcesz, możesz zostać opiekunką, ja nie mam tyle czasu na opiekę.-
-Chętnie!-powiedziałam. I tak właśnie tu dotarłam.

sobota, 22 czerwca 2013

Od Naravi "Jak się tu dostałam"


Znowu! Przez kilka ostatnich dni, miałam wizje , a po n ich atak histerii, bo kojarzyło mi sie to z domem.
Pamiętam, że przez to, ze przewidywalam przyszłośc, matka zawsze mnie izolowala od innych wilków. Stąd się bierzę moja niechęć do toczenia. Ale działo sie, tam gorzej, poniewaz należałam do wtathy Losu, gdzie loś wilków, miał pozostać nie znany, a ja przewidując go , łamałam go. Dlatego , wygonili mnie zn niej, gdy miałam rok. Błąkałam się wtedy po innych watahach, ale nigdzie nie chcieli mnie przyjąc, na dłużej. Dopieru tu znalazłam dom. Ale wizje i tak męczyły mnie nadal. W nich biegłam przez laa, a następnie wizja urywała się. Potem miałam silną migrenę. I tak dzień, w dzień. Teraz nie wytrzymałam, i pobiegłam głęboko w las. Rozpoznałam las z wizji, i biegłam dalej. W końcu wyskovzyłam na polanę, na której wizja się urywała. Rozejrzałam się po niej.zzwszędzie rosły kwiaty i trawa. Po raz pierwszy od kilku dni byłam szczęśliwa. Położyłam sie na trawie.. Było miękko i ciepło. Zasnęłam. Obudziło mnie lekkie dotknięcie . Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sibą wilka, o zatroskanej minie i niebieskich oczach. Natychmiast wstałam. Wilk odsunąl sie parę kroków .
Witaj - powiedział
- Cześć, jak sie nazywasz?- spytałam
- Natatniel, alę wolę abyś mówiła do mnie Nat- powiedział
- Ja jestem Naravi - powiedziałam- Skąda jesteś
-Cóż, błakam się i nie mogę zznaleśc domu.- odpowiedział Nataniel
- Ja też się błąkałam- powiedziałam- Chodzź zaprowadzę cię do mojej watahy!
- Dobrze- poszliśmy razem do mojej jaskini.Dałam mu coś do jedzenia i picia, bo był wycieńczony. Jutro przedstawię go Alfie. I zasnęłllam. W nocy nawiedziły mnie wizje, ale inne. Tym razem przed czymś uciekam, ale bardzo chcę sie do tego zbliżyć. Budzę sie z płaczem. O nie, przecież mój gosć zobaczy! Szybko chowam głowę w legowisko. Nat tymczasem podchodzi do mnie i kładzie mi łapę na ramieniu.
- Spokojnie, to tylko sen- uspokaja mnie
- Wcale nie! To wizja- krzyczę
- Ciii, spokojnie- powtarza
- Ja w niej przed czymś uciekałam, ale chciałma do tego pójśc- opowiadam
- Chodź, zjedz śniadanie- zachęca mnie
Idziemy zjeść śniadanie. Następnie idę do Alfy.
- Wczoraj znalałam go w lesie, ma na imię Ntaniel- przedstawaim go
- Dobrze- odpowiedziała- na razie będzie mieszkał w twojej jaskini, dobrze?
- Ok- odpowiadanm
Wracammydo jaskini, jemy obiad polujemy. Jednym słowem żyie toczy się jak dawniej.Tylko do naszej małej watahy dołączył nowy wilk......

Od Loon "Założenie watahy"

-Opowiem resztę, dobrze?-wtrąciłam Mike'owi.
-Dobrze.-kiwnął głową. Odchrząknęłam.
-Po jakimś czasie obudził mnie szelest krzaków. Wstałam. Wasz tata się nie obudził.-
-No jak tata tak chrapie, to mu się nie dziwię.-wtrącił Merc.
-Przypominasz mi twoją matkę, zawsze mi coś wytykała...-
-Żółwik mamo!-krzyknął Merc. Zaśmiałam się.
-To opowiadam dalej. Poszłam sprawdzić co to. Nagle coś się na mnie rzuciło. To był wilk z watahy waszego ojca. Rozciął mi bok. Zawyłam głośno. Próbowałam odepchnąć napastnika. Nagle naskoczył na niego wasz ojciec. Ogłuszył go a potem pobiegliśmy przez las. Nie mogłam jednak biec z rozdartym bokiem. Wasz tata wziął mnie na grzbiet i biegł ze mną na plecach/ Po długim biegu zatrzymaliśmy się tutaj. Postanowiliśmy tu zostać i założyliśmy watahę.-
-A jak wyzdrowiałaś?-zapytał Merc.
-Kiedyś za czasów dzieciństwa...-
-To to musiało być niedafno.-powiedziała Roxi. Merc pokiwał głową. Mike zrobił obrażoną minę.
-No wiecie?!-
-Wracając do tematu... Za czasów dzieciństwa podpatrywałam szamana w watasze. Mówiłam waszemu ojcu co ma robić, jakie ma zrywać zioła, itp... No, po jakimś czasie wyzdrowiałam.-wyjaśniłam.
-A teraz po opowieści idziecie spać.-powiedział Mike.
-Tatooo...-
-To przez te dinozaury...-
-Ale to Mejc fspominał o dinosaulach...-jęknęła Roxi.
-Ale pewnie potwierdzałaś to w myślach.-
-Mamo, cy tata umie cytać f myślach?-zapytała Roxi. Zaśmiałam się.
-Idźcie do łóżek.-
-No dobrze, mamo.-dzieciaki wstały i poszły do swojej jaskini.
-Czy ty je przekupujesz?-zapytał podejrzliwie Mike.
-One po prostu bardziej lubią mnie.-zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.

Od Michael'a "Założenie watahy" CD. Loon

- Tato ! - zawołał Marc - Roxi znowu mnie zaczepia - wpadł do jaskini jak burza. Za nim wleciała roześmiana Roxi.
- Nie kłóćcie się - powiedziała spokojnie Loon.
- Ja tylko chcialam sie pobafić - wytłumaczyła się.
- Przeproście się. - zacząłem - Ja za waszych czasów...
- Nie zaczynaj znowu tato ! - jęknął Merc. Uśmiechnąłem się.
- To co chcecie usłyszeć ?
- Jak salosyłeś fatahe ? - Roxie usiadła na moim legowisku.
- Więc zaczęło się tak... - rozpocząłem
- Zaczekajcie - do pokoju wpadł Rico. Za nim wleciała Rosie. Podleciała do Roxi
- Szukałam ciebie. Nie oddalaj się więcej.
- Dopse. A teraz cicho, bo tatuś mófi.
- Więc tak. Poznałem się z waszą mamą już kiedy byłem młodym, silnym wilkiem.
- Nie wiedziałem, że żyłeś wtedy, kiedy dinozaury - przerwał mi Marc.
- Bardzo zabawne - zrobiłem głupią minę - a teraz mi nie przerywajcie, albo wszyscy pójdziecie do łóżek. Na czym skończyłem? a tak. Poznałem waszą mamę. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Spędzaliśmy razem czas na plaży, kąpiąc się nad morzem. Poznaliśmy się przypadkowo. Ja pochodziłem z szanowanej watahy, miałem zapewnioną przyszłość, lecz nie byłem szczęśliwy. Podczas spaceru zapędziłem się poza tereny watahy. Spotkałem wtedy ciebie. Pamiętasz ? - zwróciłem się do Loon - Cóż, zakochałem się. Niestety nasze rody nie za bardzo się lubiły. Nie akceptowały naszej miłości.
- Co zrobiliście ?- spytała Roxi.
- Uciekliśmy. Było ciemno i szalała burza. Biegliśmy przed siebie, nie oglądając się. Po kilku godzinach znaleźliśmy jaskinię. Zaczynało świtać. Jednak byliśmy zbyt zmęczeni by sprawdzić gdzie jesteśmy. Zasnęliśmy.

< co było dalej, Loon?>

środa, 19 czerwca 2013

Witamy!

Cześć, cześć, witam. :D
Ta wataha dopiero zaczyna swoją działalność, ale mam nadzieję, że ktoś szybko przybędzie. ;D
Żeby dołączyć, trzeba przesłać formularz do Alf. :3
Formularz znajduje się w "Jak dołączyć?".
Na razie się łapię tutaj w bloggerze, więc mogę mieć problem. XD
Miłej zabawy.
~elunia88 *Loon*