sobota, 22 czerwca 2013

Od Loon "Założenie watahy"

-Opowiem resztę, dobrze?-wtrąciłam Mike'owi.
-Dobrze.-kiwnął głową. Odchrząknęłam.
-Po jakimś czasie obudził mnie szelest krzaków. Wstałam. Wasz tata się nie obudził.-
-No jak tata tak chrapie, to mu się nie dziwię.-wtrącił Merc.
-Przypominasz mi twoją matkę, zawsze mi coś wytykała...-
-Żółwik mamo!-krzyknął Merc. Zaśmiałam się.
-To opowiadam dalej. Poszłam sprawdzić co to. Nagle coś się na mnie rzuciło. To był wilk z watahy waszego ojca. Rozciął mi bok. Zawyłam głośno. Próbowałam odepchnąć napastnika. Nagle naskoczył na niego wasz ojciec. Ogłuszył go a potem pobiegliśmy przez las. Nie mogłam jednak biec z rozdartym bokiem. Wasz tata wziął mnie na grzbiet i biegł ze mną na plecach/ Po długim biegu zatrzymaliśmy się tutaj. Postanowiliśmy tu zostać i założyliśmy watahę.-
-A jak wyzdrowiałaś?-zapytał Merc.
-Kiedyś za czasów dzieciństwa...-
-To to musiało być niedafno.-powiedziała Roxi. Merc pokiwał głową. Mike zrobił obrażoną minę.
-No wiecie?!-
-Wracając do tematu... Za czasów dzieciństwa podpatrywałam szamana w watasze. Mówiłam waszemu ojcu co ma robić, jakie ma zrywać zioła, itp... No, po jakimś czasie wyzdrowiałam.-wyjaśniłam.
-A teraz po opowieści idziecie spać.-powiedział Mike.
-Tatooo...-
-To przez te dinozaury...-
-Ale to Mejc fspominał o dinosaulach...-jęknęła Roxi.
-Ale pewnie potwierdzałaś to w myślach.-
-Mamo, cy tata umie cytać f myślach?-zapytała Roxi. Zaśmiałam się.
-Idźcie do łóżek.-
-No dobrze, mamo.-dzieciaki wstały i poszły do swojej jaskini.
-Czy ty je przekupujesz?-zapytał podejrzliwie Mike.
-One po prostu bardziej lubią mnie.-zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz