środa, 10 lipca 2013

Od Amber "Ponowne spotkanie" CD. Merc

Mając już miejsce w watasze oraz zapewnioną ochronę mój towarzysz postanowił rozejrzeć się po okolicy.
O dziwo był on o wiele bardziej zaradny i mniej bojaźliwy ode mnie (...)
- Idę na łąkę. Chodź ze mną! Poznasz kogoś nowego. - oznajmił radośnie
- Co? Ja i inne wilki?!
- Jak chcesz. Jakby ktoś przyszedł to będziesz tu SAMA. - powiedział szyderczo
Bez chwili namysłu szybko za nim podreptałam.
Po krótkiej chwili znaleźliśmy się na łące (...)
Ja ostrożnie usiadłam na opustoszałym kopcu termitów i przyglądałam się bawiącym nieopodal młodym wilczkom.
Vaporeon niezdarnie wdrapał się na wysokie drzewo w poszukiwaniu pokarmu.
- O Amber! - usłyszałam nagle wołanie jakiegoś wilka
Zobaczłam kilka metrów przed sobą szczeniaka w dwóch odcieniach zieleni - był to Merc.
- C-cześć... - pisnęłam nieśmiało

<Merc, dokończysz? =D>

wtorek, 9 lipca 2013

Od Mercuriusa (Merc'a) "Jak Amber się tu dostała?"

Pewnego dnia postanowiłem wybrać się na spacer. Moja mama, Loon, wyjechała na kilka dni. Nagle zauważyłem jakąś wilczycę. Podszedłem.
-Cześć!-zawołałem. Wilczyca omal nie dostała zawału.
-O mój boże...-wydyszała.
-Przepraszam. Jestem Merc, a ty?-zapytałem ciekawsko.
-Amber.-wilczyca nadal była przerażona.
-Należysz do jakiejś watahy?-wtem zza Amber wyszedł jakiś towarzysz.
-Nie należymy. A ja się nazywam Vaporeon.-przedstawił się.
-To chodźcie do mojej. Moja mama wyjechała, ale jest tata, na pewno znajdzie dla was jaskinię.-poszliśmy w stronę siedziby rodziców.-Tato, tato! Przyprowadziłem nowe wilki!-
-Dobrze... Witam. Nazywam się Michael, jestem Alfą Watahy Mrocznych Wzgórz. Chodźcie za mną, znajdę wam jakąś dogodną jaskinię.-i odeszli. A ja usiadłem na moim ulubionym kamieniu, ciesząc się że znalazłem nowych członków watahy.

sobota, 6 lipca 2013

Od Amber "Jak się tu dostałam?" CD. Ktokolwiek... xd

Razem z Vaporeonem postanowiłam udać się na mały spacer po okolicy.
Ostrożnie wyszliśmy z jaskini i uznaliśmy się w jej "centrum".
Znalazłszy się na miejscu przysiadłam pod gruszą, a mój towarzysz zwinnie wdrapał się na jej gałęzie i zaczął wypatrywać owoców.
- Auu! - jęknęłam cicho odskoczywszy od drzewa
Obok mnie wylądował jasnozielony, a nawet bardziej żółtawy owoc.
Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam bardzo zajętego szukaniem dojrzałych owoców Vaporeona, który nie zauważył, że dostałam gruszką w łeb (...)
Usiadłam ponownie pod drzewem, ale tym razem stworzyłam wokół siebie "bańkę" ochronną.
- Cześć!! - usłyszałam radosny krzyk
- Aaa! - zawyłam wystraszona
Wtem wilk powiedział;

<Chylę czoło jeśli to ktoś dokończy i byłabym wdzięczna za uwidocznienie mojego strachu. (...)>

czwartek, 4 lipca 2013

Od Loon "Pomoc?" 2 CD. Michael

Kiedy się obudziłam było jeszcze ciemno, ale słońce już wyglądało zza horyzontu. Wszyscy jeszcze spali. Cicho wstałam i zostawiłam liścik dla Michaela o treści:
"Wyjeżdżam na kilka dni. Mam nadzieję że uda ci się mnie zastąpić.
~Loon"
Wzięłam potrzebne rzeczy i wyruszyłam w stronę mojej starej watahy. Damon stał przy granicy.
-Rodzice już czekają.-poszłam z nim do siedziby rodziców. Kiedy weszłam, matka poderwała się z siedzenia.
-O, jesteś. Postanowiliśmy że wyślemy z tobą kogoś do pomocy.-powiedziała.-Luther!-zawołała jakiegoś wilka.
-Możemy ruszać.-spojrzał na mnie.
-Tak.-wyszliśmy z siedziby. Właśnie świtało. Ruszyliśmy w stronę wzgórza.
-Kim ty właściwie jesteś?-zapytałam wilka.
-Luther. Jestem jednym z wojowników. Miło mi.-przedstawił się.
-Mi też. Jakoś cię nie pamiętam.-spojrzałam na niego z uwagą.
-Cóż... Jestem tu od niedawna.-
-Mhm...-mruknęłam. Przeszliśmy kilka kilometrów, a potem zaczęło się ściemniać.
-Tu jest jaskinia.-zauważył Luther. Weszliśmy tam. Była pusta. Mój towarzysz zasnął od razu. Ja położyłam się pod ścianą. Trochę się męczyłam nad zaśnięciem, ale w końcu mi się udało.

<Michael, co się u was działo w tym czasie?>